
Probiotyki w ciąży – korzyści dla matki i dziecka
Ciąża to czas rewolucyjnych zmian w organizmie kobiety. To również niezwykle ważny czas dla prawidłowego rozwoju płodu. Podczas 9 miesięcy ciąży korzystne bakterie sprzyjają zdrowiu matki i dziecka. O tym, jak ważne jest stosowanie probiotyków w ciąży rozmawiamy z Jakubem Mauriczem, cenionym ekspertem w dziecinie dietetyki i suplementacji z przeszło dwunastoletnim doświadczeniem. Autorem książki „Możesz jeść wszystko”, w której wyjaśnia w przystępny sposób podstawy dietetyki.
Wiemy, że powinniśmy stosować probiotyki w czasie i po antybiotykoterapii. Czy można je stosować także w czasie ciąży?
Nawet nie można, a trzeba! Naukowcy już kilka lat temu zdefiniowali mikrobiom jako organ bakteryjny, od którego uzależnione są procesy dotyczące utrzymania się w zdrowiu lub rozwinięcie wielu stanów chorobowych, jeżeli poziom naszych kultur bakteryjnych ulega degradacji. Tak zwane choroby cywilizacyjne, do których zaliczamy głównie nadwagę i otyłość, choroby serca, nowotwory, alergie i choroby autoimmunologiczne, to w dużej części pokłosie nieprawidłowego żywienia, co w konsekwencji doprowadza do dysbiozy (zachwiane proporcje mikrobiomu) oraz zwiększonej przepuszczalności bariery jelita cienkiego. Medycyna wielokrotnie przyglądała się zastosowaniu preparatów probiotycznych przez kobiety w ciąży oraz karmiące piersią i zdecydowanym faworytem jest szczep o nazwie L. rhamnosus GG ATCC (53103), w skrócie nazywanym często jako LGG. W wielu badaniach przeprowadzonych na kobietach ciężarnych oraz dzieciach wykazano jego istotny wpływ w zapobieganiu alergii oraz atopowemu zapaleniu skóry. Probiotykoterapia wzmacnia pracę układu odpornościowego, minimalizując tym samym szansę wystąpienia infekcji bakteryjnej czy wirusowej, a także infekcji okolic intymnych, co w ciąży zdarza się wyjątkowo często i jest czynnikiem, który może uniemożliwić donoszenie ciąży do wyznaczonego terminu.
W czasie ciąży kobiety borykają się z problemami układu trawiennego, biegunkami czy zaparciami. Co jest tego powodem i w jaki sposób można te problemy załagodzić?
Ogromna ilość problemów żołądkowo-jelitowych jest powodowana przez dysbiozę. W końcu dobrze zbudowany mikrobiom wykazuje oporność na osiedlanie się patogennych szczepów bakteryjnych, które wywołują wymioty lub biegunkę. Część szczepów normalizuje także ruchy perystaltyczne jelit, co jest bardzo ważne w przypadku zaparć. Najważniejszymi z nich będą w tym aspekcie B. infantis 35624, a także B. breve BR03. Oczywiście na część z niedogodności związanych z ciążą możemy nie poradzić sobie jedynie probiotykami. Znane chyba wszystkim – chociażby za pośrednictwem filmów i seriali – mdłości towarzyszące początkom ciąży mogą być rozwiązane lub w pewnym stopniu okiełznane przez stosowanie imbiru. Pogłębiająca się lordoza lędźwiowa w trakcie 2 i 3 trymestru ciąży także wpływa niekorzystnie na ułożenie miednicy i oddawanie stolca. Dlatego mówi się nie od dziś o tym, aby patrzeć globalnie, a nie lokalnie na dany problem. Nie zmienia to faktu, że odpowiednio dopasowana probiotykoterapia oraz zdrowa dieta – przede wszystkim nieprzetworzona, urozmaicona i pełnowartościowa – są podstawą w ciąży oraz karmieniu piersią.
Z jakimi czynnikami zewnętrznymi pomaga radzić sobie probiotykoteriapia?
Z każdym. Probiotykoterpia nie bez przyczyny jest nazywana generatorem zdrowia. Ujmując to maksymalnie konkretnie i skrótowo, możemy powiedzieć, że dobrze zbudowany mikrobiom zapewnia nam, np.: koordynację układu immunologicznego (mniejsza szansa wystąpienia alergii, atopowego zapalenia skóry, chorób autoimmunologicznych), oporność na osiedlanie się bakterii patogennych (biegunki, „zemsta faraona”), wytwarzanie witamin (tiamina, ryboflawina, pirydoksyna, B12, K), pobudzanie motoryki przewodu pokarmowego, przekształcanie steroidów oraz kwasów żółciowych, odpowiedni skład ciała (insulinooporność często pojawia się wobec stanu zapalnego o niskim lub średnim nasileniu, będąc skutkiem dysbiozy oraz nadmiernej przepuszczalności bariery jelita cienkiego).
Prawidłowa mikroflora jelitowa jest podstawą zdrowia jeszcze przed urodzeniem. Jak to stwierdzenie możemy rozumieć?
To, że ciało matki jest naszym inkubatorem i wiele procesów w nim zachodzących jest uzależnionych właśnie od tego, jak ten inkubator działa. Przykładem powyższego mogą być wcześniej podane badania omawiające ryzyko wystąpienia alergii u dzieci, obciążonych ze strony matki. Także stan jej dróg rodnych uzależnia to czy urodzimy się w terminie czy jako wcześniak. W pochwie zdrowej kobiety powinny występować jedynie pałeczki wytwarzające kwas mlekowy, tak zwane pałeczki Doderleina. Niestety bardzo często, drogi rodne przyszłej mamy są także siedliskiem patogennych bakterii, a także grzybów, co stanowi niekorzystne środowisko do wstępnej kolonizacji dziecka – bo przecież przejście przez drogi rodne mamy jest tym momentem w życiu małego człowieka, kiedy po raz pierwszy w jego ostach zostają wprowadzone bakterie probiotyczne.
Nie wystarczy higieniczny tryb życia i zbilansowana dieta?
Niestety często nie. Potencjalne przyczyny dysbiozy jelitowej, a także zwiększonej przepuszczalności bariery jelita cienkiego, to między innymi: toksyny środowiskowe, uwarunkowanie okołoporodowe (sposób porodu, sposób karmienia), leki (niesteroidowe leki przeciwzapalne, antybiotyki), stres fizyczny (sport) i psychiczny, używki (papierosy, alkohol, narkotyki), leczenie (radioterapia, chemioterapia, immunosupresja), zakażenia bakteryjne i wirusowe i niezdrowa żywność.
Jeżeli znajdziemy osobę, która urodziła się w terminie siłami natury, była karmiona piersią przez półtora roku, a w trakcie ciąży i karmienia piersią jej mama przykładała ogromną wagę do odżywiania, odpoczynku oraz zdrowia, to gratuluję. Jednak w większości przypadków właśnie te wyżej wspomniane elementy solidnie kuleją, a my sami wielokrotnie przechodzimy terapie z wykorzystaniem antybiotyków, zwłaszcza tych o szerokim spektrum, stanowiących prawdziwą bombę atomową dla bakterii – w tym niestety także naszych zdrowych bakterii jelitowych. W XXI wieku żywność jest najczęstszą przyczyną choroby, dlatego zachodni model żywienia (mało błonnika, mało owoców, warzyw, kasz, grzybów, za to dużo cukru, soli i białka) powoduje, że prawie każdy człowiek wymaga odpowiedniej terapii preparatami probiotycznymi. Oczywiście, pod warunkiem, że chce być w pełni zdrowy i mieć ogromną witalność. Jeśli ktoś woli po prostu żyć, a po 30-tce zasilać statystykę chorób cywilizacyjnych, to nie musi stosować probiotyków, ani nie musi zdrowo jeść. Droga wolna.
Wyselekcjonowane szczepy bakterii regulują pracę jelit, wzmacniają układ odpornościowy i produkcję przeciwciał. Jakie to ma znaczenie dla zdrowia matki i jej dziecka?
Ogromne. Dziecko otrzymuje od matki przeciwciała wytworzone przez jej układ immunologiczny. Jest to tak zwana odporność bierna nabyta. Aktywny transport przeciwciał przez łożysko rozpoczyna się około 3 miesiąca ciąży, a jego intensywność rośnie aż do momentu rozwiązania. Niestety, wiele dzieci otrzyma również w pakiecie „gratis” matczyną alergię IgG-zależną, będącą najczęstszą przyczyną chorób o podłożu immunologicznym – atopowe zapalenie skóry, Hashimoto, wrzodziejące zapalenie jelita grubego i inne. Im szczelniejsza bariera jelita cienkiego matki i lepszy skład mikrobiomu, tym mniejsze prawdopodobnieństwo rozwoju alergii IgG-zależnej u matki i późniejsze przekazanie jej dziecku.
W jaki sposób cesarskie cięcie czy przedwczesny poród wpływają na przyszłe zdrowie i rozwój dziecka?
To bardzo ciężkie pytanie. Z jednej strony o cięciu cesarskim mówi się, że stanowi to nokaut dla mikrobiomu malca, opóźnia kolonizację probiotyczną i wzmaga możliwość rozwinięcia się alergii, a także chorób cywilizacyjnych w przyszłości. Bolesne są także rosnące z każdym rokiem odsetki cięć cesarskich wykonywanych w Polsce „na życzenie”. Z drugiej zaś strony, jeśli matka ma tokofobię (strach przed porodem) lub występują komplikacje przy porodzie, mogące wpłynąć na zdrowie matki i dziecka, to dlaczego nie? Dysponujemy przecież na tę chwilę wieloma preparatami probiotycznymi, które są bezpieczne i zalecane do stosowania już od drugiej doby życia dziecka. Tam gdzie nie może natura, na pomoc przychodzi medycyna, farmacja i suplementacja.
Czy są prowadzone badania kliniczne potwierdzające działania poszczególnych szczepów bakterii? Które z nich są dla nas najlepsze?
Oczywiście! Tematyka mikrobiomu i preparatów probiotycznych jest niesamowocie na czasie. Od razu muszę powiedzieć, że nie ma preparatu probiotycznego z kategorii „dobry dla wszystkich”, chociaż możemy śmiało powiedzieć, że dla noworodków i niemowlaków wyjątkowo wartościowe będą szczepy: LGG, B. breve BR03, L. plantarum LP01, a także B. infantis 35624. U takich maluszków bierzemy też pod uwagę intensywnie rozwijający się system trawienny i odpornościowy, więc sugeruje się z początku mniejszą dawkę (np. połowę zalecanej) i zwiększanie jej w ramach obserwacji. W przypadku osób dorosłych, warto przede wszystkim uzupełnić bakterie Bifidobacterium, ponieważ to one są najbardziej deficytowe w populacji XXI wieku, głównie za sprawą przewlekłego stresu (stan zapalny, choroby autoimmunologiczne, praca w systemie zmianowym, stres psychiczny i fizyczny, zobowiązania finansowe i inne). Byłoby świetnie, gdyby dla dorosłej osoby, wieloszczepowy preparat probiotyczny, poza wysoką koncentracją Bifidobacterium, był także mikrokapsułkowany, co znacząco poprawia zdolności bakterii do kolonizacji (90% efektywności dla preparatu mikrokapsułkowanego i tylko 10-20% dla preparatu liofilizowanego).
Na co należy zwrócić uwagę przy wyborze odpowiedniego probiotyku?
Przede wszystkim na odpowiednie znakowanie. Czytelnicy z pewnością zwrócili uwagę na te dziwne nazwy i ciągi cyfr podawane przy każdym ze szczepów. To sprawia, że mamy podany konkretny szczep, na którego działanie mamy dostępne dowody naukowe. Gdybyśmy przeczytali nazwę Lactobacillus plantarum, to oznaczałoby zwykłego „Jana Kowalskiego”, którego w książce telefonicznej odnajdziemy w tysiącach wyników. Z kolei podanie ciągu cyfr i liter obok nazwy bakterii oznacza PESEL takiego Pana Kowalskiego, a więc możemy zidentyfikować go ze snajperską precyzją. To bardzo ważne, bo nikt z nas chyba nie chce stosować placebo, tylko skupić swoje wydatki na terapeutycznym efekcie, prawda? Kolejnym parametrem wartym wyszukiwania będzie technologia mikrokapsułkowania, a także ilość kolonii tworzących jednostkę (CFU). Dla większości preparatów jest to 10^9, a więc miliard.
Jakie korzyści płyną ze stosowania probiotyków w czasie ciąży?
Stosowanie preparatów probiotycznych w ciąży jest wysoce pożądane w profilaktyce infekcji dróg rodnych, w utrzymaniu prawidłowej mikroflory dróg rodnych (polisa ubezpieczeniowa przed przedwczesnym porodem) czy przekazaniu dziecku pożądanych bakterii w trakcie porodu (drogą naturalną). Ich stosowanie ma również korzystny wpływ na metabolizm składników odżywczych i glukozy.
Bez wątpienia czasy, w których żyjemy nie sprzyjają zachowaniu prawidłowego ekosystemu jelitowego. A to właśnie mikroflora jelitowa odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu zdrowia dziecka już od momentu jego porodu i kształtuje się ostatecznie do 2-3 roku życia.
Z kolei mikrobiom dziecka wpływa na: odporność i skłonność do alergii, kondycję fizyczną, ilość energii przyswojonej ze spożywanego pożywienia (skłonność do otyłości), podatność na rozwój chorób autoimmunologicznych, samopoczucie i podatność na rozwój depresji, a także stan wątroby.
Czy zatem powinno się kontynuować probiotykoterapię po przyjściu dziecka na świat, np. podczas karmienia piersią?
To zależy, samo mleko mamy zawiera w swoim składzie ponad 90% Bifidobacterium, jednak bywają sytuacje, w których pomimo karmienia piersią, dochodzi do zaburzenia pracy jelit (alergeny, nietolerancje) i wtedy warto sięgnąć po wcześniej wspomniane preparaty, takie jak LGG, B. breve BR03 czy B. infantis 35624.
Jakie sytuacje wymagają podjęcia się probiotykoterapii u dziecka?
Nie można zapominać o stosowaniu probiotyku podczas i po antybiotykoterapii oraz przy infekcjach wirusowych (rotawirus i inne). Jest to równie ważne przy problemach z przewodem pokarmowym (biegunki, wzdęcia, zaparcia, refluks) i nieprawidłową masą ciała. Wśród wskazań można wymienić również choroby autoimmunologiczne, alergie i choroby atopowe, stres, a nawet zwiększoną aktywność fizyczną (sport wyczynowy).
Przede wszystkim najważniejsza jest profilaktyka.