
Czego lekarz Ci nie powie! Wszechobecne zakwaszenie organizmu - czy ten problem naprawdę istnieje?
W wolnej chwili, przeglądając artykuły medyczne, natknąłem się na stronę, z dość pokaźną ilością ludzi wypytujących i promujących co? No właśnie. Dziesiątki sposobów na odkwaszanie organizmu...
Pomyślałem, że przecież nie może być aż tak źle...ale wchodzę i co widzę?
Masz ból głowy?
- zakwaszenie!
Masz trądzik?
- zakwaszenie !
Wypadają włosy?
- zakwaszenie!
Nie możesz jeść ?
- zakwaszenie!
Otóż delikatnie chciałbym poinformować, że takie „Altmedowe" zjawisko nie występuje.
Ludzie niestety wierzą w bardzo „szkodliwe zakwaszenie", a co za tym idzie, zarazem w cudotwórcze „odkwaszanie" organizmu, które leczy wszystkie wymienione już wcześniej losowe schorzenia, a także raka, AIDS, i rozum w jednym. Oczywiście dla niektórych grup będzie to świetny biznes, normalne, gdzie popyt tam jest i podaż, zaś dla innych grup będzie wręcz odwrotnie.
W literaturze medycznej nie istnieje termin „zakwaszenie".Kwasowość i zasadowość to jedna z najważniejszych cech naszego organizmu decydująca o życiu i śmierci, dlatego organizm sobie nie pozwoli na błędy.
Ludzka krew ma pH (wskaźnik zasadowości lub kwasowości) na poziomie 7.35-7.45 czyli jest lekko zasadowa. Przesunięcie się skali delikatnie w kierunek kwasowy, określane jest kwasicą metaboliczną wynikającej z poważnych patologii np. jak alkoholizm czy cukrzyca. Także poziom naszego pH jest sztywny i dosłownie: jest nie do przesunięcia. Jeszcze istnieje coś takiego jak szybkie czy chwilowe zakwaszenie, a mianowicie bardzo intensywny wysiłek fizyczny.
Pod koniec wysiłku do krwi dostają się metabolity kwasu mlekowego i występuje drobne zaburzenie równowagi kwasowo-zasadowej. Drobne, ale nieprzyjemne: objawia się m.in. zaburzeniem funkcji mięśni, uczuciem ogólnego bólu, rozbicia i niezdolności do jakiegokolwiek ruchu.
Na szczęście szybciutko zanika, bo organizm świetnie sobie z tym radzi.
To co teraz? Nie potrzebujemy pić przysłowiowego kwasu z akumulatora? Kilogramów witaminy C? Picia sody oczyszczonej, siemienia lnianego, mielonej pokrzywy czy jeszcze innych oczywiście dużo bardziej absurdalnych pomysłów...? Wierzcie mi, że znalazłoby się tego sporo.
No właśnie nie potrzebujemy! Mamy w naszym organizmie dwa bardzo ważne bufory, które utrzymują naszą kwasowość na jednym bardzo stabilnym poziomie. Są to nerki i płuca. Przede wszystkim nerki. Biorą udział w gospodarce jonów wodorowych, które we krwi błyskawicznie neutralizują kwasy. Efektem jest obecność dwutlenku węgla, który... wydychamy chociażby.
Dobra, było o wysiłku fizycznym, ale co z jedzeniem? Czy jedzenie może zmienić pH naszego organizmu? Szczególnie ten demonizowany nadmiar białka? Proszę uwierzyć na słowo, że spotkałem się, iż naprawdę znani ludzie w branży fitness czy dietetycznej zalecają podopiecznym np. picie 100ml oleju lnianego dziennie...co jakoby miało właśnie w nieznany nikomu sposób pomóc w odkwaszeniu organizmu. Dlatego, jeśli spotkacie kiedyś taką osobę na swojej drodze sportowej, czy w drodze po zdrowie, to radzę zwrócić się o pomoc jednak do kogoś innego.
Ale wróćmy do tematu. Jest jeszcze coś gorszego! Istnieje w organizmie miejsce które jest silnie kwaśne! I to nie jest tylko pęcherz moczowy, bo tam też jest (i musi być).
Tak, to żołądek, a im mocniej kwaśny, tym lepiej.
Wysoka kwasowość żołądka nie pozwala rozwijać się bakteriom, które mogłyby nam narobić krzywdy, jak chociażby plaga dzisiejszych czasów, czyli Helicobacter Pylori, i oczywiście w czym? No w trawieniu pokarmów oczywiście. Tak proste to niestety nie jest! Musimy także dbać o naszą naturalną florę bakteryjną, czasami umieszczając w diecie produkty takie jak kiszonki, kefiry czy jogurty, które są „naturalnymi" probiotykami. Niestety biorąc pod uwagę dzisiejszą jakość pożywienia, procesy jego przygotowania czy zawartość wielu substancji antyodżywczych, najlepszym wyjściem będzie zaopatrzenie się w wysokiej klasy produkt skomponowany bezpośrednio do zaopatrzenia naszego układu pokarmowego w odpowiednie rodziny bakterii probiotycznych. No ale przecież zaraz ktoś powie, że przecież bierze probiotyki, a nadal ma problemy ze strony układu pokarmowego. Co wtedy? No właśnie firmy prześcigające się w nowym produktach często nie zwracają uwagi na odpowiednie dobranie składu, a tym bardziej opakowanie czy formy kapsułkowania co jest błahą, a zarazem jedną z najważniejszych rzeczy w takich produktach. Dlatego wybierając probiotyki należy zwrócić na to szczególną uwagę, bo patrząc optymistycznie, jedynie 20% liofilizowanych bakterii podanych dojelitowo zachowuje swoją żywotność, co niestety jest wynikiem dość słabym, dlatego osobiście polecam N°1 PROBIOTIC, w którym dzięki innowacyjnej formie mikrokapsułkowania lipidami, szczepy bakterii są w stanie przetrwać do 8 razy dłużej! Dobierajcie probiotyki z głową.
Często dolegliwości ze strony układu pokarmowego w postaci wyjałowionej flory bakteryjnej, czy przerostu złych rodzin bakterii, mogą błędnie nakierowywać ludzi na trop chociażby nieszczęsnego i nieistniejącego zakwaszenia.
Powoli kończąc, dodam, że nie tylko nie istnieje zjawisko zakwaszenia, ale też nigdy nie udowodniono, że „diety zakwaszające" mogą powodować jakiekolwiek problemy z czymkolwiek. Takie zjawisko nie istnieje w medycynie, a za to istnieje w głowach ludzi łatwowiernych, czy po prostu leniwych, którzy ślepo wierzą we wszystko zamiast samemu pogrzebać w kopalni wiedzy jaką jest dziś chociażby internet i troszkę przesiać te informacje, zamiast uczestniczyć dalej w tym kontrowersyjnym procederze.